Jaciem już był bez mała zwątpił w łasce Twojej,
Aleś Ty nie przebaczył przedsie skargi mojej.
Wierni, Pana miłujcie: wierne Pan miłuje,
A z hardymi wedla ich pychy postępuje.
Bądźcie stali, którzyście w Panu położyli
Ufność swoję, a serca wasze on posili.
Szcześliwy, komu grzechy odpuszczono
I w niepamięci złości ponurzono.
Szcześliwy, komu nie przyczetł[1] Pan wady,
Ani się żadnej w nim domacał zdrady.
Dokądem taił swoich nieprawości,
Ledwiem mógł nosić swe mizerne kości.
A niewidome sumnienia szczypanie
Budziło we mnie jawne narzekanie.
Dzieńli na niebie świecił, nocli wstała,
Twoja mię ciężka ręka dolegała;
Gorzałem w ogniu, ledwie tak gorają
Słoneczne koła, kiedy lwa mijają.
Wolałem tedy, Boże litościwy,
Swój grzech przed Tobą objawić brzydliwy;
Nie chciałem dalej pokrywać swej złości,
A Tyś odpuścił moje wszeteczności.
- ↑ przypisał, przyznał.