każdy przyrodzeniu swemu jawną niechuć okazuje,[1] a prawie znać dawa, że mu to niewdzięczno[2], że go Bóg człowiekiem, a nie inszą bestyą stworzył. Bo jeśli wdzięczen tego i człowiekiem się rad widzi, — czemu rozum, którym od innych zwierząt jest różny, dobrowolnie swem pijaństwem tłumi? czemu dowcip[3] a baczenie[4], co nad inne bestye ma, swem obżarstwem tak nikczemnie traci? Nie trzeba mi na szaleństwo ich dowodów wiele; niechaj sami powiedzą, jeśli wszytko pomnią, co się wczora działo. I naleźli sobie wymówkę, kiedy już co zrobią, że się pod pijany wieczór stało[5]. Temeś więtszej kaźni godzien, żeś i bliźniego obraził i ktemu żeś się upił. Czynią wiele przykrości ludziom spokojnym szaleni, którzy abo prze ciężką niemoc, abo prze jakie frasunki rozumu pozbyli; ale to od nich przedsię skromnie[6] ludzie przyjmują, a snadź ich więcej bliźniego przygoda niźli swoja własna krzywda boli. Ale pijany żadnej w tej mierze wymówki słusznej nie ma, ani mieć może, bo go o szaleństwo żadna przyczyna postronna, żadna przygoda, albo kaźń pańska[7], ale jego własna chuć, jego wola sama, a zły nałóg przyprawuje. Ktoby mógł wyliczyć, jako wiele zwad, jako wiele morderstwa i innych wiele haniebnych rzeczy się