dosyć będzie, kiedy ten, który zachowania szuka, cnotliwie a przystojnie się w każdej rzeczy zachowa, przeczby[1] go słusznie każdy miłować miał. Czego jeśli nie dostąpi, nie jego wina będzie (bo on wszytko uczynił, co mógł) ale tych, którzy cnoty nie miłują.
Ale i wiele przyjaciół sobie jednać, nie jest do końca[2] dobrze; abowiem miłość roztargniona[3] na wiele części nie jest tak mocna, jako spólna a spojona, a kto kogo pomału[4] miłuje, tego też pomału miłują.
Moja rada tedy, aby człowiek niewiele przyjaciół miał, ale takich, którymby się dufać godziło: jako był Pylades a Orestes, jako był Piritous a Tezeus, Damon a Pitias, Scipio a Scaevola.
Takich przyjaciół dostawać, acz i to wszytko służy, co się tam powiedziało, wszakoż osobliwej i tu nauki trzeba, a nawięcej powolności, wszakoż tak, jako się powiedziało, póki się cnoty nie tknie, a jako Grekowie mówią, po ołtarz[5].
Jednakie też obyczaje, jednakie zabawienia[6] człowieka ku człowieku pospolicie ciągną; jako żołnierz ku żołnierzowi, myśliwiec ku myśliwcowi zawżdy się ma.
Ale jako złota w ogniu, tak przyjaciela w potrzebie doświadczamy. Jeśli tedy na towarzysza co