okazał, idzie rzeczypospolitej — a straciwszy rzeczpospolitą, nie wiem, jaką oni chwałę pańską w swej głowie budują? — ja inszej nie widzę, jeno jaka dziś w Egipcie, w Azji, w Grecyej, jaka w tych wszystkich królestwach, które poganin krześcianom wydarł, a wyrzuciwszy z kościołów prawdziwą chwałę pań, ską[1], Mahometowi swemu je poświęcił.
Spytaćby ich, kogoby woleli, Mahometa, czy papieża?
Nic w tem nie wątpię, żeby się wiele takich nalazło, coby na Piłata wołali: dimitte nobis Barrabam.[2]. Ale czas nam podobno w rzecz wstąpić, a okazać to już do końca, czemu się ja o Rzeczpospolitą naszę lękam.
I owszem bo tego od ciebie czekam.
Nieprawie i to znak dobry, mój panie, na co się i Satyr[3] skarży, żeśmy starych a chwalebnych obyczajów odstąpili, a miasto tego jęliśmy się zbytków, rozpusty, wszeteczności, łakomstwa i temu równia.[4] O takiej odmianie słuchaj, co mądrzy ludzie rozu-