Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Cnocie niebo zapłata i wieczne wesele;
W rozkoszach świata tego źle pokładać wiele.
Wszytko to jako trawa czasu swego minie,
Ale sława poczciwa i po śmierci słynie.

O tę się, synu, staraj wszelakim sposobem,
A wdzięczniej mi uczynisz, niżby[1] nad mym grobem
Płakał we dnie i w nocy; to wiedz: kto do nieba
Dostał się raz, tego już płakać niepotrzeba.



FRAGMENT NAGROBKA.[2]


Jaż to ciebie cieszyć mam, smętny Radziwile,
W tym żałosnym przypadku tej nieszczęsnej chwile?
Gdzie rzeczy, albo i słów tak władnych dostanę,
Któremibych miał leczyć twoję ciężką ranę?
Trudna to na mię, lubo twój żal niehamowny,
Lubo też chcę uważyć ten swój dowcip rowny;[3]
A by też był nawiętszy, jako człowiek twemu
Płaczu ma kres zamierzać tak sprawiedliwemu?
Jako łzy ma hamować, które żal serdeczny
Wyciska nie inaczej, jeno jako wieczny
Wodę z skały zdrój pędzi, a ta niewstrącona
Śrzodkiem nieosuszonej łąki swój pław kona?
Czy cię podobno szczęście pomału dotknęło,
A nie pół prawie serca z piersi twych wyjęło?
Stradałeś (ach żałości!) ze wszech milszej żony,
Którą jako natura, tak i cnota, z strony
Każda swojej, tak były bogacie nadały,

  1. niżbyś.
  2. wiersz napisany z powodu śmierci Anny z Sobków, żony Krzysztofa Radziwiłła.
  3. niewielki.