Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak nakarmił, że prosić musieli pokoju;
Który tak otrzymali, że pana inszego
Nie mieli znać na wieki, prócz króla polskiego.
To był twój dziad, o Królu, podobien orłowi,
Który, prędkim piorunem służąc Jowiszowi,
Takie potomstwo na świat, jaki sam, podawa,
A tym dziedziczny urząd i grom lotny zdawa.
Tak on, będąc od Boga królem postawiony,
Takie syny zostawił, że każdy korony
Był z nich godzien, jako też wszyscy królowali,
Oprócz którzy stan inszy chcąc sobie obrali.
A starszy więc Włodzisław Czechom rozkazował,
A potem zaś i Węgrom walecznym panował,
Olbrachta ubieżawszy; stanął Bóg za szkodę[1].
I temu, wziął ojczyste państwo za nagrodę.
Ten, jako był ku wielkim rzeczom zawżdy chciwy,
Dałby to był Bóg, aby tak był i szczęśliwy,
Ale fortuna zawżdy jego rada próła,
A nawet i żywota zajrzała mu zgoła.
Na jego miejsce wstąpił Aleksander sławny;
Ten Polakom i Litwie związek staradawny
Odnowił, Wołochy bił i Tatary gromił,
Lecz i tego prędko sen żelazny uskromił.



EPITAPHIUM KASPRA KOCHANOWSKIEGO,
PISARZA SENDOMIERSKIEGO.


Kaspra Kochanowskiego tu schowano kości,
Człowieka cnoty wielkiej i wielkiej godności.
Płaczcie ubogie wdowy i smętne siroty:
Umarł ten, co na pieczy wasze miał kłopoty.



  1. nagrodził Bóg za szkodę (stanąć za co = nagrodzić).