Ta strona została przepisana.
Która gładkością wszytki pierwsze tak minęła[1],
Aż i przyszłym nadzieję na wieki odjęła.
Juno, porzuć swój gniew długi,
A ty Pallas także drugi;
Gładka Wenus, gładszą czuje,
Nowy sąd Parys gotuje;
Jabłko złote położyła
Erycyna, bo zwątpiła.
Śliczna dziewko, tak tusz sobie:
Klejnot ten należy tobie,
A żadna jeszcze nie wstała[2],
Któraćby go odjąć miała.
Równie taka rano wschodzi
Jutrzenka, gdy dzień nadchodzi.
Służyć i hołdować tobie —
Kładę ja za szczęście sobie;
A ty o mej uprzejmości,
I nie wątp o stateczności;
Bowiem póki ducha we mnie,
Niemasz, jeno sługę ze mnie.
Prózna twa chłuba, nie kochaj się w sobie,
Nie wszytkoć prawda, com pisał o tobie.
Miłość mię zwiodła, i przez mię mówiła,
Że nad cię nigdy wdzięczniejsza nie była.