Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


A tak możesz nie płakać ojcowskiej przygody,
Bo taka śmierć nie niesie z sobą żadnej szkody;
A kiedyby umarli z nami mówić chcieli,
Tak byśmy go do ciebie mówiąc[1] usłyszeli:

Synu, nie wiem, przecz płaczesz; mnie się dobrze dzieje;
Prózenem i bojaźni, i wszelkiej nadzieje;
Przebyłem, jako ma być, niebezpieczne wody,
Uszedłem srogich wiatrów i złej niepogody.

Teraz w porcie bezpiecznym siedzę bez kłopota,
Dostałem za doczesny wiecznego żywota;
Nie utrapi mię starość, ni przykre niemocy,
Śmierć okrutna nade mną dalej nie ma mocy.

Człowiek na świecie mieszka, jako wywołany,[2]
A nie ma tu na ziemi żadnej pewnej ściany;
W niebie jego ojczyzna; szczęśliwy to będzie,
Kto tam po tem pielgrzymstwie kiedyżkolwiek siędzie.

Ale w tej mierze, synu, nic na samej chuci,
Jeśli się kto do tego sam prawie[3] nie rzuci;
Trzeba wzgardzić roskoszy, nie dbać o pieniądze,
Porzucić próżne myśli, mieć na wodzy żądze.

Trzeba pracą[4] wycierpieć, niewczas podejmować,
Prze ojczyznę nakoniec krwie swej nie żałować.
Tak do nieba przychodzą; ktemu synu miły,
Obróć wszytko staranie, i twe wszytki siły.

  1. mówiącego.
  2. jako wygnaniec.
  3. usilnie.
  4. biernik.