Ta strona została przepisana.
Ja też, bym nabarziej chciała,
Trudnobym się zdobyć miała
Na lepszą myśl; bo po tobie
Serce zawdy teskni sobie.
Wolałabym też tymczasem
Gdziekolwiek pod gęstym lasem
Użyć z tobą towarzystwa,
Pomogę ja i myślistwa.
Czego miłość nie przywyknie
Już ja trafię, gdy pies krzyknie,
Gdzie zajeżdżać zającowi,
Mając charty pogotowi.
A kiedy rzucisz sieć długą,
Jeślić się swoją posługą
Ni nacz więcej nie przygodzę,
Niech za tobą smycz psów wodzę.
Żadna gęstwa, żadne głogi
Nie przekażą[1] mojej drogi;
Tak lato, jako śrzeżogę,[2]
Przy tobie ja wytrwać mogę.
Albo, mój myśliwcze, tedy
Pokwap’ się do domu kiedy;
Albo mnie ciężko nie będzie
Ciebie naszladować wszędzie.