Ta strona została przepisana.
Czas ucieka, jako woda,
A przy nim leci przygoda,[1]
Zebrawszy włosy na czoło:
Stąd jej łapaj, bo w tył goło.[2]
Zima bywszy zejdzie snadnie;
Nam gdy śniegiem włos przypadnie,
Już wiosna, już lato minie,
A ten z głowy mróz nie zginie.
Niezwykłem, i nie leda piórem opatrzony
Polecę precz poeta, ze dwojej złożony
Natury: ani ja już przebywać na ziemi
Więcej będę, a więtszy nad zazdrość, ludnemi
Miasty wzgardzę; on w równem szczęściu urodzony,
On ja, jako mię zowiesz, wielce ulubiony
Mój Myszkowski, nie umrę, ani mię czarnemi
Styx niewesoła zamknie odnogami swemi.
Już mi skóra chropawa padnie na goleni,
Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni;