Czekać już, nieboże, było;
Ale gdy co komu miło,
Trudno wytrwać i czas mały,
Godzina tam, jak rok cały.
A ja długo mam bić w strony?
Już u mnichów słyszę dzwony.
Dziwnośmy się pomieszali,
Jam niespał, a ci już wstali.
Dobrą noc, jeśli kto słyszy,
A mój wieniec w tej złej ciszy,
Niechaj wisi do świtania,
Świadek mego niewyspania.
Rozumie mój, prózno się masz frasować,
Co zginęło, trudno tego wetować;
Póki czas był, póki szczęście służyło,
Czegoś żądał, o wszystko łacno było.
Teraz widzisz, że nam niebo nie sprzyja,
W czem się kochasz, to cię daleko mija.
Cóż temu rzec? i szkoda głowy psować,
Lepiej się nam na lepsze czasy chować.
A nie mniemaj, byś sam był w tej niewoli;
Nalazłby się, kogo to niemniej boli;
Jeno ludzie snadniej zakryć umieją,
Acz nie z serca, z wierzchu się przedsię śmieją.