Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chronię się ludzi, sama nie wiem czemu,
Radam, gdy świadka nie mam płaczu swemu.

Bałam się zawżdy, póki wojna trwała,
Alem wżdy o nim nieboga słyszała;
Teraz niewiedzieć gdzie po świecie błądzi,
A wierne serce zawsze gorzej sądzi.

Troszczą mię, smutną srogie morskie wody,
Troszczą mię wiatry i złe niepogody,
Troszcze mię wszystko, cokolwiek być może;
Tobie go ja tam poruczam, mój Boże.

I to mi czasem na myśl więc przychodzi,
(Bo łacno gdy chce nieszczęście ugodzi)
Że moje serce prózno się frasuje,
A on podobno gdzie indziej miłuje.

Źlećby mi płacił moje życzliwości,
Bych miała doznać takiej niewdzięczności;
Bodajbych pierwej ostatnie[1] skonała,
Niźli nowiny takiej doczekała.

Aleć ja dufam jego szczerej cnocie,
Że mię nie będzie chciał mieć w tym kłopocie;
Będzie pamiętał i statecznie chował
Miłość i wiarę, którą mi ślubował.

Usilne wiatry, co morzem władacie,
Jeśli też kiedy co to miłość znacie, —
Dodajcie mu tak szczęśliwego biegu,
Że wrychle stanie na ojczystym brzegu.



  1. ostatecznie.