Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 026.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zajźrzę wam, gęste lasy i wysokie skały,
Że przede mną będziecie taką rozkosz miały:
Usłyszycie wdzięczny głos i przyjemne słowa,
Po których sobie teskni biedna moja głowa.

Lubeż moje wesele, lubeż me biesiady:
Mnie podobno już prózno szukać inszej rady,
Jeno smutnego serca podpierać nadzieją;
W nadzieję[1] ludzie orzą i w nadzieję sieją.
A ty tak srogą nie bądź, ani mię tem karzy,[2]
Bych długo nie miał widzieć twojej pięknej twarzy.



PIEŚŃ VIII.


Gdzieśkolwiek jest, Bożeć pośli dobrą godzinę!
Jaciem twój był, jako żywo, i twoim zginę.
Tak to Bóg przejźrzał[3] od wieku; a nie żałuję,
Bo w tobie więcej, niż we stu inszych najduję.

Nie tylkoś nad insze gładszą się urodziła,
Aleś i zwyczajmi twarzy nic nie zelżyła;
A jako wdzięcznie szmarakiem[4] złoto się dwoi,
Tak tej szlachetnej duszy w tem ciele przystoi.

Szczęśliwy ja człowiek, bych mógł tak użyć tego,
Jakobych się nie omylił, co jest lepszego;[5]

  1. w nadziei (plonu).
  2. karz.
  3. postanowił, zrządził.
  4. szmaragdem.
  5. szczęśliwym byłbym, gdybym korzystał z tego (z twej pięknej duszy w pięknym ciele) tak, że nie omyłiłbym (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: omyliłbym.) się, iż niema niczego lepszego.