Gość napisał na murze, że coś paniej czynił;
Drugi, źle wyczytawszy, jako złego winił.
Otóż widzisz (powiada), czyńże dobrze komu,
A to tu drugi snadź bił gospodynią w domu.
A sługa, stojąc za nim: Przypatrzcie się, panie!
Widzi mi się, że swadźbił[1], stoi tam na ścianie.
Albo Staś albo Gąska, przedsię ktoś niemądry,
Częstował panią (nie wiem jako to rzec) jądry.
Trafił się tam do tego, co jej też rad służył,
Ale jeszcze był tego bytu z nią nie użył.
Ujźrzawszy, poszedł nazad: błazen za nim z lochu,
Nie gniewajcie się, będzieć i wam, panie Włochu.
Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził,
Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził;
Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,
Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił.
Więc każe piwa nosić, a gospodarz baczy,
Że mu do żony z wiosłem flis przymierzać raczy.
Da pokój, za gościów grosz miło mu się napić,
Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić.
Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz niemniej —
Słuchajcież, kto tu sztukę wyprawi foremniej?
Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa —
Nie tu, pry[2], łgać: wzniówszy gzła,[3] nakrył dłonią cisa.