Abo i mnie wyswobodzisz.
Ale raczej nas oboje
Wzow' pod złote jarzmo swoje,
W którem niechaj ci służywa[1],
Póki ja i ona żywa.
Przyzwól, o matko miłości,
Szafarko trosk i radości!
Tak po świecie niechaj wszędzie
Twoja władza wieczna będzie.
Jeśli to rada widzisz a życzysz mi tego,
Abych prze cię używał frasunku wiecznego:
Cóż ci rzec, dziewko sroga? poprawdzie jam tobie
Inaczej to zadziałał[2], a co dziś na sobie
Odnoszę, dzieje mi się nad moje zasługi[3];
Ledwe taki na świecie niefortunny drugi.
Czego dalej chcesz po mnie? czy jeszcze wątpliwa
Moja chęć przeciw tobie?[4] Noc w myślach teskliwa
I te ogniste gwiazdy rozsiane po niebie
Świadkiem, że nic milszego nie mam okrom ciebie.
Czy zgoła nie chcesz, abyś sługę ze mnie miała?
Poprawdzie, by się miłość z rozumem sprzągała,
Wzgardaby miała ruszyć każdego, a jużby
Lepiej się odrzec zaraz i pana i służby.
Ale co potem? miłość ma swe obyczaje,