Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 346.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Me szaleństwo, idźcie w ogień wszytki,
A zatłumcie mój postępek brzydki,
Za który się długo wstydać muszę.
Serdecznego żalu tu nie ruszę,[1]
Bo ten w twardym dyamencie ryto,
Aby wiecznie trwał, czego mnie lito.[2]
O przyczynę, przebóg, nie pytajcie,
Ani mi tej rany odnawiajcie.
Niewdzięczność mię ludzka potępiła,
Bodaj się źle wrychle zapłaciła.



DO ANNY.


Wczora, czekając na twe obietnice,
I zabywając niejako tesknice,
Napisałem ci krom rozmysłu wszego
Ten rym niegładki, skądbyś serca mego
Frasunk poznała i myśl utrapioną,
Anno, twojemi słowy zawiedzioną,
Bom ustawicznie rachował godziny,
A szukał twego mieszkania[3] przyczyny.
Chciałemli czytać, tom nic nie rozumiał,
Chciałemli zagrać, tom począć nie umiał;
Nakoniec wziąwszy we mdłą rękę piórko,
Pisałem: — Ojca prawdziwego córko,
Nieprawie słowna! — a w tem mię sen zmorzył,
Gniew upokoił, nadzieję umorzył.



  1. nie wspomnę o bólu
  2. zamiast luto = co mi przykrość sprawia.
  3. zwłoki, nieprzybycia.