Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 320.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ja trudno mam być żyw, jeśliże muszę
Stracić lepszą część ciała, a owszem duszę.
Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moję,
Albo mi na to miejsce daj serce swoje.



O ROZWODZIE.


Przyszedł chłop do biskupa, chcąc się rozwieść z żoną,
Pytają go, czemuż tak w oczu twych mierzioną?
Atolim jej nie zastał dziewicą, ksze[1] miły;
A biskup mu zaś powie: o błaźnie opiły,
Przychodzi to na króle, i wysokie stany,
A nie przynoszą takich plotek przed kapłany.
I ty chłopie, jeslić się tak dziewice chciało,
Mogłeś do Kolna[2] jechać: tam ich jest niemało.



DO PLUTA.


Ten próżny wacek, Pluto, poświęciłem tobie,
Już tam miej i pieniądze i ten wacek sobie.
Dziwna rzecz, jako ciężko czczą nosić kaletę,
A dziwniej, jako cięży, wydawszy monetę.



EPITAPH. SOBIECHOWI


Wszyscy ludzie, którzy cię za żywota znali,
Siła o twych pieniądzach, Sobiechu, trzymali;
Alem ja tego doznał w twej własnej potrzebie,
Że nie tyś miał pieniądze — one miały ciebie.



  1. księże.
  2. Kolonia (poeta czyni aluzyę żartobliwą do 11,000 dziewic, których zwłoki spoczywają, według podania, w kościele Ś-tej Urszuli w Kolonii).