Białychgłów młodych i panów niemało
Za jednym stołem pospołu siedziało.
Siedział też i ten, com go już mianował,
Bo dobrej myśli nigdy nie zepsował.
Mnich wedle niego, a po drugiej ręce
Pani co starsza. Słuchajże o męce:
Na pierwszem miejscu pannę całowano,
Także do końca podawać kazano.
Więc tego nie raz, ale kilka było,
A prałatowi by kąska nie miło,[1]
Bo, co raz to go baba pocałuje,
A on zaś mnicha; więc mu się styskuje.[2]
Miał czyściec prawy jeszsze[3] na tym świecie,
Bodaj wam taki, co go mieć nie chcecie.
Kiedyście się tych pomiarów tak dobrze uczyli,
Że wiecie, ile kroć koło obróci się w mili:
Zgadnicież mi, wiele razów, niż jeden raz minie:
Magdalena pod namiotem żywym duszą kinie.
Tu góra, drzewy natkniona,
A pod nią łąka zielona.
- ↑ t. j. prałatowi ani kąsek nie był miły.
- ↑ ckliwo się robi.
- ↑ Błąd w druku — winno być: jeszcze.
- ↑ przeróbka fraszki „Na matematyka”. (Przed tą fraszką mieści się w I wyd. fraszka „Do Marcina”, przeniesiona przez Januszowskiego do dodatku „Dobrym towarzyszom gwoli”).
- ↑ przed tą fraszką egzempl. berliński zawiera fraszkę „O Chłopcu” (przeniesioną do dodatku „Dobrym towarzyszom gwoli”).