Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 220.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Potrzeba kłosy zbierać, niechcęli nauki
Uczyć się sobie trudnej[1] dla obrocznej sztuki.
A tem podobno więcej, że się tego biorę
Patrzyć, skądbym mieć mógł w swej chudobie podporę,
Z czego, jako rozumiem, poczet muszę czynić,[2]
Bo w tej mierze mój rozum ludzie będą winić.
Ale Bóg, jako wszytko postanowił bacznie,
Tak i w tem swoją mądrość okazuje znacznie,[3]
Że w ludzkie głowy wlepił rózne obyczaje,
Ten to lubi, a ów zaś indziej się podaje.
Bo, byśmy byli wszyscy na pieniądze chciwi,
Albo wszyscy waleczni, albo i myśliwi:
Jaka ciżba, jakieby mordy być musiały!
Tak dziś źle, choć się ludzkie myśli rozstrzelały.
Przeto, jakom powiedział, mądrze to Bóg sprawił,
Kiedy ludzi róznemi sprawami zabawił.
Ten, stworzywszy część ludzi chciwych na pieniądze,
Mnie, za co mu dziękuję, stworzył bez tej żądze.
Ani ja dbam o pompę, ani o infuły,
Uczciwe wychowanie — to moje tytuły.
Więc kto będzie chciw na grosz i złoto miłował,
Ten będzie mojej radzie wielce się dziwował,
Nie wiedząc, żem ja z inszej gliny ulepiony;
Ja miernością, a on snać żądzą przesadzony.
Abych ci miał wyliczać i głębsze przyczyny,
Czemu imo się puszczam wielkie dziesięciny,
Pierwejby w morzu zagasł krąg lotnego słońca,
Niżbych ja w swej powieści przebił się do końca.

  1. t. j. dworactwa.
  2. zdać rachunek.
  3. widocznie.