Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stanęło na tem, aby grać przestali,
A jutro rano ostatka dograli.
Wszakoż odchodząc, szachy poznaczyli,
A z każdej strony grze się przypatrzyli.
Naprzód Król czarny (aby każdy wiedział)
Rochu się trzymał, który w kącie siedział.
Przed Królem stał koń w piątem polu prawie,
A pieszek w szóstym i na tejże ławie.
A wedle niego drugi w prawej stronie,
Ten miał nad sobą Popa ku obronie.
Król biały patrzał na swego szampierza
Przez draba i przez czarnego Rycerza.
A swego Rochu posadził na stronie,
Pod Królem czarnym, na wtórym zagonie.
Na tymże rzędzie też Królowa była,
A jednem okiem na Księdza patrzyła.
Tym obyczajem oba ufy stały,
A czarnej przodek zeznawał Król biały.
Tego pałacu oba stróżom zwierzą,
Sami za królem idą na wieczerzą.
Trochę je Fiedor, pije barzo mało,
Często poziewa, wieręby[1] się spało!
Cieszą go drudzy, drudzy kniemu piją,
A jemu prawie psi za uchem wyją.
Pokój każdemu potym naznaczono,
A mury zewsząd strażą opatrzono.
Anny już teszno[2] (tak dziano[3] Królewnie),
Że dotąd nie wie, czyja ma być pewnie.

  1. wierę = doprawdy, zaiste.
  2. tęskno (teszno z dopełniaczem).
  3. dawano na imię.