Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SATYR.




Tak, jako mię widzicie, choć mam na łbie rogi
I twarz nie prawie[1] cudną i kosmate nogi,
Przedsiem uszedł za Boga w one dawne czasy,
A to mój dom był zawżdy, gdzie nagęstsze lasy.
Aleście je tak długo tu w Polszczę kopali,
Żeście z nich ubogiego Satyra wygnali.
Gdzie pojźrzę, wszędy rąbią: albo buk do huty,
Albo sośnią na smołę, albo dąb na szkuty.
I muszę ja podobno prze[2] ludzi łakome,
Opuściwszy jaskinie i góry świadome,
Szukać sobie na starość inszego mieszkania,
Gdzieby w ludziech nie było takiego starania
O te biedne pieniądze, wszak i drew po chwili
Nie najdą, żeby sobie izbę upalili.
Próżna to, niech mi, wierę,[3] jako kto chce, łaje,
Niemasz dziś w Polszcze — jedno kupcy a rataje.

  1. niezupełnie.
  2. dla, z powodu.
  3. zaiste.