Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 058.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A co mi za żywota ujmie czas dzisiejszy,
To po śmierci nagrodzi z lichwę wiek pozniejszy.
I opatrzył to dawno syn pięknej Latony,[1]
Że moich kości popiół nie będzie wzgardzony.
Przeto, jako was kolwiek prosty gmin szacuje,
Panny,[2] którym lotnego konia[3] zdrój smakuje,
Ja jeden niech wam służę, a za cześć poczytam
Sobie, że się dróg inszych, niż pospólstwo, chwytam.
Wy mię z ziemie wzwodzicie, wy mię wyłączacie
Z liczby nieznacznej i nad obłoki wsadzacie,
Skąd prózne troski ludzkie i niemęską trwogę,
Skąd omylną nadzieję i błąd widzieć mogę.
Za wami idąc, ani o bogate złoto,
Ani o perły drogiej ceny dbam, dbam jako to[4]
O rzeczy, które wedle swego zabaczenia,
Raz mnie szczęście, raz temu da krom uważenia.
Ale to moja praca, bezecna zazdrości!
Przepadni ziemię,[5] abym i w tej śmiertelności
I potem był u ludzi w powieści uczciwej,
A nie podlegał wszytek śmierci zazdrościwej.
Do tego mi pomożcie, o boginie święte,
Szczęściąc przyjaźnią swoją prace me zaczęte.
Wam wolno dać i niemym rybom głos łabęci,
O Panny, o Jowiszów, o pięknej pamięci

  1. Apollo.
  2. Muzy.
  3. Pegaza.
  4. w pierwszej edycyi błędnie: jak o to.
  5. forma przechodnia: przepadnij przez ziemię.