Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 013.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rodzenie” i zapewnia, że „mógłci umieć Tybullus piórkiem przepierować, lecz nie wiem, umiałli tak często zafarbować”. Górnicki opowiada, że gdy w pewnem towarzystwie czytano dosyć mierne wiersze, wszyscy je uwielbiali dla tego, że je ktoś Kochanowskiemu przypisywał. Paprocki twierdzi, że „snadźby mieli mówić po polsku bogowie, iścieby z Kochanowskim przestali na mowie”. Z najszczerszym podziwem pyta Januszowski w swej dedykacyi dzieł poety: „Gdzie kiedy w Polszcze śmiał się kto zetrzeć z onymi poety tak greckimi, jako i z łacińskimi, co rymy swymi bogi z nieba zwabiali, jako ten? gdzie kiedy kto zrównał z nimi? albo coby ze wszytkimi tak być miał, jako ten?” A „Lutnia Jana Kochanowskiego”, napisana przez K. Miaskowskiego, zapewnia:

Pierwej do Pontu Dunaj dnem uciecze,
I Wiślnym grzbietem ustaną komiegi;
Pierwej w gorącym Lwie upadną śniegi,
Niżli kto nadeń w me strony łagodniej
Uderzy i wiersz na świat poda godniej.


Z zachwytem mówi o poecie Kochowski („Poetowie polscy”); naśladują go inni przez cały wiek następny, a Andrzej Wolan, nazwawszy Jana z Czarnolasu „kochaniem wieku te-