Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— rzekłem sam do siebie — miałżebym w ślady Locka i Newtona przejść do ostatecznych granic pojęcia ludzkiego, wspierając zasady pierwszego na wyrachowaniu drugiego? na toż śmiałe stawiałem kroki w przepaści metafizyki, ażeby potem mnie osądzono za szaleńca? zepchnięto do kategoryi istot zaledwie należących do rodu człowieczego? Niech przepadną, rachunek różniczkowy i wszystkie zagadnienia do których przywiązywałem całą moją sławę.» To mówiąc porwałem tabliczki i rozbiłem je na drobne kawałki, następnie jeszcze bardziej rozżalony, rzekłem: «Ach mój ojcze, miałeś słuszność, gdy chciałeś uczyć mnie sarabandy i wszystkich zuchwalstw używanych przez ludzi powierzchownych!» — poczem jąłem mimowolnie powtarzać niektóre poruszenia sarabandy, jak to zwykł był czynić mój ojciec ile razy przypominał sobie dawne nieszczęścia.
Tymczasem Araby widząc że potłukłem tabliczki na których przed chwilą pisałem z taką gorliwością, zawołali z czcią i politowaniem: «Bóg jest wielkim! Chwała Panu i jego prorokowi! Handullach! Allah Kerim!» Poczem wzięli mnie łagodnie za ręce i odprowadzili do pierwszej forpoczty hiszpańskiej. —