Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tysięcy djabłów wraz z ich naczelnikiem któremu w tej chwili zapisuję krew i duszę, jeżeli przyśle mi tu swoją najmłodszą córkę abym się mógł trocha do niej poumizgać.» Mowa ta niepodobała się dwom przyjaciołom Tybalda którzy nie byli jeszcze tak zatwardziałymi grzesznikami i jeden z nich rzekł: «Przyjacielu nasz, pomyśl że szatan jest wiecznym wrogiem człowieka i że aby mu chętnie zaszkodził, nie potrzeba ani żeby go zapraszano, ani wzywano po nazwisku.» Na co Tybald odrzekł: «Jakom powiedział, tak uczynię.»
Śród tego, trzej hultaje, ujrzeli wychodzącą z sąsiedniej ulicy zakrytą kobietę, udatnej kibici i jak się zdawało pierwszej młodości. Za nią biegł mały murzynek ale nagle potknął się, padł na twarz i stłukł latarnię którą niósł w ręku. Młoda nieznajoma przelękła się i obróciła do koła jakby niewiedząc co z sobą począć?.. Natenczas Tybald zbliżył się i jak mógł najgrzeczniej ofiarował ramię aby ją odprowadzić do domu. Biedna dziewczyna po chwili namysłu przyjęła tę ofiarę. Tybald zwracając się do przyjaciół, rzekł im pół głosem: «Widzicie więc że ten kogo wzywałem nie długo kazał na siebie czekać: do