Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEŃ DZIESIĄTY.

Obudziłem się wcześniej jak zazwyczaj i wyszedłem na taras aby odetchnąć świeżem powietrzem zanim słońce go rozpali. Spokój panował do koła, potok nawet zdawał się huczyć z mniejszym łoskotem i pozwalał słyszeć harmonijne śpiewy ptasząt. Pogoda żywiołów odbiła się w mej duszy i mogłem zimno zastanowić się nad tem wszystkiem co mi się wydarzyło od czasu mego wyjazdu z Kadyxu. Teraz dopiero przypomniałem sobie kilka wyrazów, które przypadkiem wymknęły się Don Emmanuelowi de Sa, gubernatorowi miasta, i osądziłem że on także musiał coś wiedzieć o tajemniczym bycie Gomelezów a nawet mieć udział w części całej tajemnicy. Gubernator sam nastręczył mi dwóch służących, Lopeza i Moskita, przypuszczam więc że ci z jego rozkazu opuścili mnie na wstępie do nieszczęsnej doliny Los--