Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skorpiony, przyczepił je do nóg zamiast ostróg i zaczął mi rozdzierać boki z niesłychanem okrucieństwem. Nareszcie przybyliśmy do drzwi pustelni gdzie mnie straszydła porzuciły. Tego poranku mój ojcze znalazłeś mnie bez przytomności, sądziłem że byłem ocalony, ujrzawszy się w twoich objęciach ale jad skorpionów zatruł mi krew. Jad ten pali mi wnętrzności i czuję że nieprzeżyję więcej tych cierpień.» — To mówiąc opętaniec zaryczał straszliwie i umilkł.

Wtedy pustelnik zabrał głos i rzekł: «Słyszałeś synu mój, możeż to być żebyś miał był do czynienia z dwoma szatanami? Pójdź, wyspowiadaj się, wyznaj twoje winy. Miłosierdzie boskie jest bez granic. Nie odpowiadasz?. Byłżebyś już tak dalece zatwardziałym w grzechu?»
Zastanowiwszy się przez chwilę, odpowiedziałem: «Mój ojcze, ten pan opętany widział rzeczy całkiem odmiennie. Jeden z nas bezwątpienia był otumanionym, może nawet i oba źle widzieliśmy. Ale oto masz przed sobą szlachetnego kabalistę, który także nocował w Venta-Quemada. Może zechce nam opowiedzieć swoje przygody w których znaj-