Strona:PL Jan Nepomucen Kamiński-Sonety 035.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
23.

Ach, była u mnie o saméy północy!
Wietrzyki spały, księżyć żął w błękicie,
Strumień malował gwiezdziste obicie;
Jam w nieba wzlatał, iakby kamień z procy.
Jużem nieb sięgał przy ducha pomocy,
Ducha, co myśli z-iawiaiąc się skrycie,
Często mi śpiéwał onych duchów życie,
Których widzieli zachwytni prorocy —
Aż ią w złotawym uyrzałem obłoku!
Śliczna — daruycie, farb nié ma kochanek!
Jużem się poił słodyczą uroku —
Zawistna gwiazda rozlała kaganek,
Płomyczek łysnął, przebudził się ranek,
I spłoszył urok moiego widoku!