Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Coraz wyżej niebo się zamyka,
Z wioseł ścieka piekielna muzyka.

W każdym plusku rozsmaganej fali
Stu fal odgłos skarży się i żali.

A skroś wnętrza przeolbrzymiej łodzi,
Skamieniałe milczenie zawodzi.

Mgławe widma w straszny kłąb się zwarły,
Na ich ustach jęk dawno umarły.

Rozpacz łokieć w krzyż kamienny zwija,
Płacze w Raju Przeczysta Lilia.

W dalach giną skamieniałe oczy —
Skroń Chrystusa krwawym potem broczy.

Niezliczone, długie broczy wieki —
Pod turniami ciemne rosną smreki.

O ty święty pocie Chrystusowy!
W ciemnych smrekach rosną złotogłowy.

∗                              ∗

Ku szałasom Waligóra wrócił,
Nie wiadomo, jakie wirchy rzucił.

Nie wiadomo, jaka moc go wlekła,
Czy od nieba przyszedł tu, czy piekła.

Gore serce na świętym obrazie,
A zaś twoje jak kowane w głazie!

Gore serce, mieczami przekłute,
A zaś twoje jako śnieżek lute.