Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
pocznę przedrzeźniać fujarkę,
ot tak — słuchajcie — jak teraz...
Echo fujarki.


MGIEŁKA.
Ej! nam się widzi inaczej!
Uciekł robaczek ci złoty,
tak chciałaś z wielkiej pustoty,
albo też z wielkiej rozpaczy
przywabić dźwięk fujareczki —
a może tego, co wygrywał na niej...


KALINA.
O droga pani!
Nie z takiej beczki!
Szydzisz nie w porę!
Chyba twe serce jest chore,
bo moje to samo zdrowie.


PSZCZÓŁKA.
Nie przeszkadzajcie!... niech powie,
co było dalej... Co dalej?...


MUSZKA.
Jaka ciekawa! prawdziwie
niby to źdźbełko na niwie,
co się ku słonku dobywa z pod ziemi.
To ci się wcale nie chwali.
Patrz! nasza Lilla, ta biała i cicha,
co pije z rosę z lilii kielicha,
niby zaklęta, nie słucha.
Rosę fałdami strąca srebrzystemi
i na korony srebrnych mleczów dmucha
i szuka lilij, co tu nie wyrosły.


KALINA.
Lilia rośnie ponad jej wezgłowiem —