Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MGIEŁKA.
Powiedz, niech zgorszy się Lilla,
ta nasza biała i cicha,
co pije rosę z kielicha,
białej i cichej lilii.


JĘTKA.
Maleńka chwila —
coś zabolała mnie nóżka...
Może od żmiji?
Oprę ją sobie o listek kwiatuszka
i pod to światło miesięczne
zobaczę, jaka przyczyna.


JEDEN Z BŁĘDNYCH OGNIKÓW.
Nóżki masz wdzięczne,
nawet się kwiat nie ugina
pod ich pajęczym ciężarem.


PSZCZÓŁKA.
Barwę ich można zrównać z nenufarem.


KALINA.
Gdyby on stanął przed takimi cudy,
zaraz by mlasnął językiem,
ażby pociekła mu ślina!
zaraz wytrzeszczyłby ślepie
w tym swoim wielkim czerepie;
zarazby mu się ten chudy,
ten cienki karczek wydłużył.


JEDNA Z PANIEN LEŚNYCH.
On?


INNA.
On?