Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WALEK.
Nic! Nic!... Rozumię: »Mięta wiła się po płocie, a Cierpik ścierpł!...« O ty psie, Wojtaszku! Zdradziłeś! Zdradziłeś!... Ale niech!... Abo my to robimy co złego?


MAŁGOSIA.
Co ty gadasz do siebie? toć przecie powiedz!...


WALEK.
Nic! nic! mówię ino tyle, że nie robimy nic złego... Niechby ino się jeden abo drugi poważył co pisnąć!


MAŁGOSIA.
Walek! ja się ciebie boję! Tajemnice masz przedemną.


WALEK.
Nie! nie! Mówię ino tyle, że nie robimy nic złego.


MAŁGOSIA.
Juści, że nie robimy nic złego... Ach! żebyś ty wiedział! Żebyś ty wiedział, co ten rodzony ojciec na mnie gadał... Lepiej umrzeć, niż takie życie prowadzić! Płacze.


WALEK ostro, z odcieniem bolu.
Nie płacz! Uspokój się...


MAŁGOSIA.
Powiedział do ciotki: »Przetrzymujesz w swoim domu ostatniego tłuka, jako ci na dobre to nie wyjdzie« — powiedział. Ciotka się sumituje, że mnie niema, a ojciec na to, że do jednego grzechu dodaje jeszcze drugi, bo kłamie. »A, powiada, żeby jeszcze było kłamać