Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
wyrwał marchew z pola?« »Włożyłem-cić na to miejsce grosz, nie wyrządziłem przez to krzywdy nikomu«, ksiądz na to... Tak to złe powiada: »A czy ty wiesz, że ona biedna kobieta grosz ten znalazła?« I znowu się rozrzechotało, aż się cały kościół zatrząsł, ale opuściło onego człowieka, jako ksiądz miał większą moc nad złem, bo był sprawiedliwy... Tak ja sobie myślę...


WOJTASZEK przerywając.
A czy ty wiesz, Walek, co myśli wrona na dachu, kiedy się strzepnie?... Wrona, myśli, że jak chłopy młócą żyto w stodole, podstawią deskę na śnieg i posypią plew — — —


WALEK niecierpliwie.
Tak przyjdą wróble, chłopy pociągną za sznurek i wtenczas wszystkie wróle ani mru mru...


WOJTASZEK.
A nie mówiłem ci! Napiłeś się wódki, takeś stał się od razu mądry... No! jeszcze raz!... Podaje mu butelkę, napiwszy się sam.


WALEK.
Nie chce mi się... Abo daj... Będzie mi lepiej; masz prawdę... Pije, a potem nawracając do opowiadania. Tak ja sobie myślę: pójdę i ja do naszego proboszcza, może on co poradzi na to wszystko... Tak poszedłem i powiadam: »Tak i tak, jako ojciec jest tyran nademną, jako mi nie chce dać gruntu, który mi się po prawie należy«. A ksiądz na to: »Ja nic nie poradzę«. I powstał na mnie, że jestem niedobry człowiek i grzesznik, że narobiłem gminie i całej parachfii wstydu przez to, że widzieli mnie ludzie z Małgosią... »Małgosia jest moja, powiadam, i poprowadzę ją do ołta-