Nawet sam cyrulik supponebat[1], lubo widział, że już gorączka totaliter[2] odstąpiła, że przecię jeszcze jakąś debilitatem mentis[3] zostawiła. I tak się zabawiają ze mną, aż ja mowię: »Widzę, że mi wińszujecie i cieszycie się z konwalescencyej, a nie pytacie, jeżelibym też co zjadł; namorzyliście się mnie dosyć przez te dni choroby mojej«. Porwie się żona: »Zaraz, zaraz«, i pyta się mnie, do czego mam chęć. Powiedziałem: »Co dacie, to będę jadł z wielką ochotą«. Radzą, coby gotować: to nie, to nie, aż cyrulik rzecze: »Możeć to z masłem, choć wigilia«. Spytam: »Do czego wigilia?« Powiedzieli, że do Najświętszej Panny[4]. Zdumiałem się, bom nie rozumiał, żebym tylo dni miał chorować, i mowię: »Nie będę ja z masłem jadł, ponieważ wigilia«. Ugotowali mi jakiejś garmatki[5] garnuszek mały. Na ząb mi to nie padło; kazałem w większym garku gotować i korzenia dużo nasypać. Gotowano tedy, a ja tym czasem ubrałem się tak, jako należy, i kazałem iść do sadzu[6] z kancerzem[7], wziąć szczupaka i kwaśno szaro ugotować go. Jak tedy obaczyli, że jem smaczno i piję i rzeźwość...[8] należało, dopiero uwierzyli, żem
- ↑ sądził
- ↑ całkowicie
- ↑ osłabienie umysłu
- ↑ N. M. P. Narodzenia, 7 września.
- ↑ Garmatka — polewka dość gęsta z wody i tartego chleba, piwa i żółtka.
- ↑ Sadz — zagrodzone miejsce, gdzie złowione ryby chowają.
- ↑ Kancerz (z niem.) — rodzaj siatki do chwytania ryb.
- ↑ Z powodu uszkodzenia karty kilka słów brak.