Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 587.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lacedemończyk jeden, w bitwie pokonany,
Leżąc na placu, cierpiąc już śmiertelne rany,
Prosi nieprzyjaciela, by go wywrocono
I jeszcze z raz horężem w piersi uderzono.

Pytają go: »Na co to?« — Powie, że »dlatego,
Żebym u inszych uszedł rozumienia złego
I żeby się nie wstydził moj hetman kochany,
Widząc u trupa same tylne tylko rany«.

Jeszcze i nasze wieki w takich nie zgłodniały
Rycerzow, jakich tamte, co przed nami, miały;
Mocnym lwem i niedźwiedziem kto się pieczętuje,
Nie zamrużone oko w bitwie pokazuje.

A czemuż Płomieńczykiem ten herb jest nazwany?[1]
Temu, że jasny płomień z gęby pokazany;
Czego są dwie przyczyny: żeby przy mężności
Tej zawsze jako płomień, byli żarliwości

Jego zacni klienci, proponując żyzny
Do chwały Boskiej zaszczyt i miłej ojczyzny,
Żeby ten przyrodzony przymiot w sobie mieli:
Miłością przeciw Bogu, bliźniemu gorzeli;

Druga, żeby się ognia nigdy nie wzdrygali
I w mężnej stateczności przez wszystek czas trwali,
By im saletra ani siarka nie śmierdziała —
To im Płomieńczykowa reguła przydała.

Jest tu i ognia dosyć, i dosyć ochoty
Do Marsowego dzieła i jego roboty;
Jest z tego Płomieńczyka pożytek obfity,
Jest Bogu i ojczyźnie trybut należyty.

Ma niebo dość jasności, a przecię tem bardziej
Płomieniem domu tego, widziemy, nie gardzi;

  1. W rkpsie na boku dopisano: »Lwia głowa, z gęby płomień«.