Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 541.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wąchała jej w nogę zadnią. Odstąpiła się od niej i poszła. Ja myślę: »To to już nic nie będzie czyniła«. Jeno cośmy o czemsi poczęli mowić, aż wydra znowu wstała, co mi się układła była pod nogami, i idzie cicho po podławiu, zaszła jej znowu z tyłu; kiedy ją wytnie przez łydkę; charcica skoczy do drzwi, wydra za nią; charcica za piec, wydra za nią. Kiedy widzi, że niema gdzie uciec, skoczy na stoł, chce w okno uderzyć, aż ją Ożarowski uchwycił za nogi. Dwa kieliszki jednak szlufowane z winem stłukła, a potym, jak ją wypuszczono, nie pokazała się do pana, choć nie pojechał, aż nazajutrz po obiedzie. To się jej tak wszędzie psi bali. Ale i w drodze jeno jej pies powąchał, a ona skrzeknęła przeraźliwie, to pies zaraz uciekł. W drodze wielka była z nią wygoda, kiedy w post. Bo jak to u nas, osobliwie w tym kraju, przyjedziesz do miasteczka, spytasz: »Dostanie tu ryb kupić?« To się jeszcze dziwuje: »A [skąd]ciby się tu wzięły! I nie znamy ich«. To jadąc gdziekolwiek mimo rzekę, staw, a wydra była, sieci nie trzeba. Zsiadszy trochę z woza: »Robak, hul! hul!«. To Robak poszedł, wyniosł, jakie ryby ta woda miała, jednę po drugiej, aż było dosyć. Jużem tam nie przebierał, jako w domowym stawie; ale co przyniosła, to bierz, oprocz jednej żaby, bo i te często nosiła, gdyż, jakom już napisał, że ona tam nie brakowała[1] osobami, ale co co napadła, to wzięła. To i ja i czeladź mieli się dobrze, a czasem i gość pożywił się, jak się to trafia

  1. przebierała