Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 501.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

życe[1] wszystko manowcami a lassami. Nie zdało się to panom pospolitakom; poczęli narzekać, że to nie bitym gościńcem, że to czasem koń usterknął[2] się na pniaku, czasem gałązka przez gębę zacięna. Nadedniem stanąłem pod Bełżycami w brzegu lassa, i żeby koniom trochę odpocząć, tak w rękach trzymając, paśliśmy konie. Jak świtać poczęło, rzekę: »Mści Panowie, trzeba się wywiedzieć, co się dzieje w mieście, jeżelibyśmy tu kogo nie napadli po swoich plecach, bo psy słychać szczekające, a ludzi nic; zatym podjechać trzeba w kilku koni, a nam dawać znać albo też, jeżeliby was postrzeżono, to ich wywabić w pole, żebyśmy zagonionych mogli obskoczyć i dostać języka«. Z ochoty nie porywa się nikt; gniewno mi okrutnie i mowię: »Także się to będziemy słuchać, Mści Panowie? Jak pojdziemy dalej? Nic tu wprawdzie po moim starczyństwie, kiedy taka będzie oboedientia[3]; pojadęż ja sam, a wy przynajmniej bądźcie pogotowiu, jeżelibym wam tu przyprowadził gości«. Potrwożyło się to wielce, bo taka była fama[4], że Tatarowie już są koło Bełżyc; jakoż i byli koło południa wczorajszego, ale coś niewiele. Rzecze Chociwski: »Jadę ja z Wścią«; Sieklicki: »I ja«. Bo to jakoby moi byli: jeden brat, drugi wielki przyjaciel. Stroński młody rzecze: »Kiedy Wść sam jedziesz, to i ja jadę, ale z kim inszym nie pojadę«. Pojechaliśmy tedy. Przyjedziemy pod miasto — nic nie

  1. Bełżyce — m-ko, oddalone o 3 mile od Lublina na trakcie krakowskim.
  2. Usterkać się lub usterknąć — potykać się, utykać.
  3. posłuszeństwo
  4. wieść