Przyjechałem do rodzicow na całą zimę do Węgrzynowic[1]; tam konwersowałem często z panem Lipskiem[2], wojewodą rawskim, i z panem Śladkowskim[3], kasztelanem sochaczewskim. Tym obiema panom [Bog] tak do mnie skłonił serce, że obadwa życzyli mię sobie postanowić[4] w domu swoim. Wojewoda upodobał mię z jednej mowy na sejmiku electionis[5] podkomorzego i na jego samego wjeździe na wojewodztwo i znowu potym, kiedym kilka razy marszałkował na sejmikach; stąd mi przyznawał jakąś activitatem[6] i kochał mię bardzo. Bo przecię i w wojsku służąc, kiedym przyjechał do ojca a sejmik nastąpił, nigdy nie omięszkałem go; to przecię i przysłużyłem się komu i czasem kazali mi sobie marszałkować, i czasem mi się zdarzyła ta usługa, że się ludziom podobała; z tej tedy racyej miałem u nich obserwancyą[7]. Na sejmiku przedsejmowym podczas amnestyej pana Lubomirskiego in anno praeterito[8] marszałkowałem. W tym znowu roku także na przedsejmowym, ktory był 7 februarii[9] w Rawie, marszałkowałem i koniecznie chcieli, żebym był i posłował; alem się wymowił, że mi ociec denegował[10]