Po skończonym i podpisanym traktacie ruszyliśmy się z pod Łęgonic ku Radomiu[1], bo też i Lubomirski był nad Wisłą. Przyszliśmy pod Jaroszyn[2]; tam dopiero naznaczono miejsce panu Lubomirskiemu do deprekacyej[3] i poprzysiężenia postanowionego traktatu. Przyjechał tedy w kilkuset towarzystwa i sterczyzny do obozu[4]. Dwie tylko chorągwie pancerne królewskie stały w placowej straży, a insze było wojsko po swoich szałasach; do namiotow jednak królewskich naschodziło się kompaniej siła widzieć tę ceremonią. Skoro wszedł do namiotu, przemowę skończywszy, gdy już przysięgać miał, wraz wszystkie płoty u namiotow opuszczono, żeby wszyscy mogli widzieć. Po skończonej tedy owej ceremoniej pojechał krol do Warszawy, a pan Lubomirski do Janowca[5], wybierać się na to exilium[6] za granicę. Jednak tam nieszczęśliwie wyjechał, gdyż tam umarł we Wrocławiu[7], ale umarł dobrowolnie, na bol tylko głowy narzekając i tak mówiąc: »Kto głową robi, na głowę umierać musi«. Tylko że to był zamięszał Rzpltą, i dlatego jedni [go] żałowali, drudzy się cieszyli z jego upadku. Aleć potem i hetman wielki Potocki[8] podzię-