Sejmowali tedy przez całą zimę z wielkiem kosztem, z wielkiem hałasem, a po staremu nic dobrego nie usejmowali, tylko większą przeciwko sobie zawziętość i egzacerbacyą[1].
Po Wielkiej Nocy w poniedziałek były przenosiny pana Krasińskiego[2], syna podskarbiego koronnego, ktory się ożenił z Chodkiewiczow[n]ą[3], do pałacu pana koniuszego koronnego Lubomirskiego; był krol na nich. Zachorowała krolowa bardzo (bo i poście jeszcze chorowała). Dają znać krolowi, że krolowa JejMść bardzo się ma niedobrze. Krol wesoły, podpił, rzecze: »Nie będzie jej nic«. Przychodzą znowu, że krolowa JMść kona. Krol pokojowego w gębę: »Nie powiedaj mi plotek, kiedy ja wesoł«. Stało nas żołnierzow i dworskich ludzi kupa wielka przy krolu, kiedy się to działo, widzieli i słyszeli słowa. Poczęli szemrać między sobą: »Toby ten pan rad też już pozbył tego mola, ktory mu głowę suszy«. A ono tak właśnie było w rzeczy samej. Krol był wesoł, tańcował całą noc. Jakoż rzadko on [się] zasmucił; i w szczęściu, i w nieszczęściu zawsze jednakowy był. Na podskarbiego wołał in haec verba[4]: »Gospodarzu, czyń przynukę[5] żołnierzom, bądź