Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 307.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wść prosty żołnierz; ale ja wywiodę się i prostemu po prostu i krzywemu, jako będzie chciał». A tym czasem rzekę do wachmistrza: »Dajcie, panie, tamten papier, co go macie przy sobie«. Dobędzie z kieszeni; podam mu, czyta, a przeczytawszy pyta: »A nacoście poszarpali naszę czatę i kilku towarzyszow obcięli?« Odpowiem: »Bo to nie moda w swojej ojczyźnie, a osobliwie stojąc na konsystencyej, dwory szlacheckie rabować; co my widząc, rozumieliśmy, że to Moskwa czyni. A żem się ja sprawił, tego też i po was potrzebuję: niech wiem, co za interes, albo raczej pretensyą macie do Rzpltej; bywszy wolontarzami żadnych u niej zasług nie mając, a poszliście do konfederacyej i jeszcze dwory szlacheckie najeżdżacie i rabujecie; a to druga, dlaczego mię nocnym sposobem najeżdżacie i podobno rabować chcecie?« Rzecze tenże starszy: »Boś tego godzien«. A ja też, zrozumiawszy, że to już pokorą nie wskoramy, ale racyami trzeba narabiać żelaznymi, jakem trzymał obuch w rękach, tak go też zaraz przeżegnam w piersi mocno: upadł pod ławę. W tymże zaraz momencie dali ognia dwaj z pistoletow do nas z wachmistrzem. Przestrzelili wachmistrzowi suknią, a mnie Pan Bog zachował, a podobno z tej racyej, żem się schylił po pistolet na ziemię, ktory mi upadł z zapasia w ten czas, kiedy owego uderzyłem wolontarza. Dopieroż w nich w Bożą godzinę! Połowa ich zostało w izbie, a połowa wypadło do sieni. Dopieroż rozdawać my w izbie tym, a tamtym zaś drudzy w sieni. Jeden dragan miał okrutny berdysz moskiewski; tym berdyszem owych tamtych, co z izby