Młgo, łaskę, przy ktorej mnie nil restat[1], tylko upadszy do nog Pana mojego Młgo, upraszać pokornie, abym mogł być tak szczęśliwy, żebym tę sukienkę, ktorą na mnie, muszę rzec, in superlativo publicissime[2] przykrojono, mogł ją też in maiori[3], niżeli widzę, frekwencyej Ich Mościow panow senatorow, przy boku W. K. Mści rezydujących, exuere[4], ponieważ w tej kalumniej, o ktorej już prawie wie cała Polska, jako w rzeczywistej, winnym mię być posądzono. Z ktorej racyej upraszam pokornie W. K. Mści, Pana m. Młgo, o tę łaskę i pański na honor moj respekt«.
Zszepnęli się tedy widząc, że już noc; niżeliby posprowadzano senatorow, rożnie po mieście stojących, siłaby to czasu wzięło. Rzecze sam krol: »Więc i to uczyniemy; ale już skrocił się czas, tedy ad cras de mane«[5]. Ukłoniłem się tedy i wyszedłem z ks. Piekarskim, a Tyszkiewicza tam krol zatrzymał; czekaliśmy go tedy w inszym pokoju. Przyszedszy, rzecze do mnie: »Teraz cię mam za poćciwego, żeś tak sobie postąpił i postrzegł się w tym, żeś nie chciał czynić justyfikacyej w małej frekwencyej; dziękujęć za tę fantazyą«. Podpijaliż oni winem z krolewskiej piwnice; jam tylko kilka wypieł, bo mię nie necesytowali[6] propter cras[7]. Potym poszliśmy spać. Nazajutrz rano, wysłuchawszy mszej u jezuitow, poszliśmy na pałac: ale czekaliśmy ze dwie godzinie, niżeli się pozjeżdżali senatorowie