przy niewinności mojej niewinnie zarzucona zaszkodzić miała kalumnia[1] i słowa, ktore przy prawdzie tu na tym miejscu intuli[2], nie tuszę. Ei sane non multum poterit obesse fortuna, qui sibi firmius in virtute, quam in casu, praesidium collocavit«[3]. I tą zakończyłem sentencyą.
Najbardziej się na mnie ten to pan senator o dwie rzeczy rozgniewał. O to naprzod, żem mu przymowił: sacerdos de una missa, bo nie miał wszystkiej substancyej, tylko jednę wieś, ale 300 pługow z niej orać wychodziło; powtornie o tego towarzysza. A jam też już umyślnie przymawiał, com komu mogł wymyślić, bo[m] w niewinność swoję ufał tak jak w sto tysięcy wojska; a oni to in malam partem[4] obracali, mowiąc, że się to tak chcę wyciąć z obwinienia sub specie[5] niewinności. Przyszedł tedy na to ks. Ujejski, biskup kijowski, ktory był wyszedł w mowę jeszcze wojewody trockiego do pokoju do krolestwa, za portyrą tej transakcyej[6] słuchających, i wziąwszy głos, mowi w ten sens:
»Czego kto nie doświadczy, tego nie może tak doskonale rozumieć, jako ten, ktory na swojej sprobował osobie. Miałem też raz w życiu mojem, jako mogę pamiętać, jednę kalumnią, ktora, że była niewinna[7], gorzkość jej do tego czasu jeszcze mi w sercu haeret[8]