Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podpadając, strzelając, wywabiając ich[1] od wałow. I byli zrazu tak głupi, że się dali łowić; ale potym zaniechali, siedząc w fortecy. Dopieroż w ten czas podszańcowali się nasi i szańczyki w nocy wysypali tak blisko, że i z muszkietu, nie tyko z dział, donosiło; ale że niedoskonała była fortyfikacya owych szańcow, stało wojsko dokoła cały dzień, żeby wycieczki na owe szańce nie uczynili a nie wyparli naszych. Jak noc przyszła, dopiero lepiej opatrzono, koszow nasprowadzano, ponasypowano, armatę sprowadzono, a wszystko cichusienko; bo w dzień trudno tego było robić, gdyż rażono bardzo od Szwedow. Jak tedy w piątek obaczyli ufortyfikowane szańce, a zaraz ich tegoż dnia nad świtaniem nawiedzili nasi, dragania z swojem oberszterem Tetwinem, tak blisko, że się prawie muszkietami sięgali i już od jednego beluardu[2] odparli byli Szwedow, zaraz stracili serce. Wypadli byli w tenże dzień po południu Szwedzi, ale ich potężnie nasi wytrzymali. Wojsko też z obozu obces skoczyło; uciekli nazad, zostawiwszy trupa kilkadziesiąt. W tej nocy tedy z piątku na sobotę, poukładawszy się na statki — a tu na wałach od naszego obozu czynili okrzyk; hałas, strzelanie — uciekli do Fioniej, spodziewając się szturmu generalnego w sobotę rano. Nazajutrz dziwujemy się, czemu tak ciche samsiedztwo; jednem razem, jak tam już nasi postrzegli, aż tu na wałach wywijają chorągwiami, wołając: »Vivat rex Daniae!« Sunie się co

  1. t. j. Szwedów
  2. Beluard (z franc.) — narożnik obronny, baszta.