Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaraz odwieźć do chorągwie, posławszy przy nich trzech pachołków. Chciałem i sam jechać, ale prosili bardzo, żeby nie jeździć, bo się bali, żeby ich brandoburskie czaty nie infestowały[1], ktorzy za sześć mil tylko stali. Jakoż i bywali potym, ale szkody nie uczynili, bo choć porwał jakie bydlę, to zaraz puścił, obaczywszy załogę, a sam uciekał. Zaraz tedy tam przy oddawaniu piniędzy i o tym też tłomaczu powiedzieli, co zaś potym doniosło się i do wojewody. Kiedy zaś potym byłem w Aarhusen, aż on mowi do Polanowskiego, porucznika starosty bratyańskiego[2]: »MPanie połkowniku! mam tu towarzysza w wojsku, co wszelakie umie języki, ale conditionaliter[3]: trzeba mu wprzod postawić kubek spory śrebrny, a bitemi talarami napełniony, to on zaraz gotow przemowić, jakim komu potrzeba, językiem«. Polanowski tego terminu nie wiedział, aż mu wytłomaczył, i odtąd talary w wojsku nazywano interpretes, nawet sam wojewoda, kiedy do Lanckorońskiego, pokojowego swego, pisał w ten sens: »Tych piniędzy, ktoreś przyniosł, nie liczył podskarbi, aż po odjeździe twoim, w ktorych znalazło się kilkanaście talarow złych. Bądźże temu pewien, że tobie samemu dostaną się w zasługach; bo to szpetna rzecz szlachcicowi nie znać się na piniądzach. Masz tam blisko pana Paska, możesz się u niego nauczyć, co to jest bonus interpres«[4]. Jak na

  1. nagabywały
  2. Aleksander Polanowski, porucznik chorągwi Adama Działyńskiego, starosty bratjańskiego.
  3. pod warunkiem
  4. dobry tłumacz