Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

większy pośpiech, zaczął wielkiemi krokami niespokojnie pokład przebiegać. Osada, widząc admirała zmartwionym, usunęła się, zostawiając go sam na sam z mniemanym pokojowcem króla.
— Spodziéwam się, sennorze, że to małe uszkodzenie nie opóźni naszéj podróży, rzekł Luis po chwili milczenia. Marcin Alonzo dzielnym jest marynarzem; zaradzi więc złemu tymczasowo, a na wyspach kanaryjskich gruntownie wszystko się naprawi.
— Prawdę mówisz, Luis, nie trzeba tracić nadziei. Ale obawa moja z innego wypływa źródła. Wiadomo ci że la Pinta została zabraną z polecenia królowéj, na rzecz owej kary wymierzonéj przeciw mieszkańcom Palos i wbrew życzeniu jéj posiadaczów. Otóż właściciele tego statku, Gomez Rascon i Christoval Quintero, znajdują się na pokładzie i pewny niemal jestem iż rozmyślnie spowodowali ten wypadek.
— Na ś. Jago, sennorze, mam wyborne na to lekarstwo. Pozwól mi udać się do tych panów, a powiem im, że jeśli raz jeszcze ster się popsuje, jednego powiesić każesz na maszcie, a drugiego wrzucić w morze.
— Tylko w ważnych zdarzeniach, mój synu, użyć można podobnéj surowości, i to posiadając jawne dowody występku. Wolę na wyspach kanaryjskich o inny postarać się statek, bo przewiduję że trudno nam będzie uniknąć podstępu tych ludzi, dopóki zupełnie się ich nie pozbędziem. Niepodobna przy tak wzburzonym morzu powierzyć się szalupie, inaczéj sprawdziłbym osobiście to zdarzenie. Zaufajmy jednak biegłości Marcina Alonzo.
W parę godzin późniéj okręty były już w ruchu, i mimo doznanéj zwłoki około siedmdziesięciu mil morskich odbyto w jednéj dobie. Lecz wkrótce stér la Pinty powtórnemu uległ uszkodzeniu. Admirał, widząc w tém dowód zdrady, postanowił nieodmiennie usunąć niechętnych, jeśli tylko na wyspach znajdzie się inny statek.
Nazajutrz rano trzy okręty zbliżyły się do siebie na odległość głosu ludzkiego, i miała miejsce narada, z któréj można było powziąć wyobrażenie o wiadomościach żeglarskich dowódzców. W owym czasie narzędzia żeglugi bardzo jeszcze były niedokładne; wprawdzie od wieku przeszło używano bussoli, lecz nie znano jéj zboczeń, tak ważnych przecież w dalekich podróżach. Marynarze rzadko na otwarte puszczali się morze, a położenie okrętu obliczali podług gwiazd bardziéj, niż podług rachunku. Jeden tylko Kolumb uderzający stanowił wyjątek, bo zgłębił dokładnie wszystkie tajnie nauki, wyższy w tém nieskończenie od współczesnych.
Towarzysze wyprawy przekonali się wtedy, iż sam tylko admirał oznaczyć umié prawdziwe okrętów położenie. Jakoż niezadługo zjawienie się na widnokręgu cyplów kanaryjskich w stronie południowo-wschodniéj potwierdziło jego zdanie. Że jednak na morzu góry widzialne są w wielkiéj odległości, a przytém wiatr nieco się obrócił, dosięgnięto Teneryffy dopiéro we czwartek ósmego sierpnia, czyli w sześć dni po opuszczeniu Palos.
Wysiadłszy na ląd, Kolumb zajął się natychmiast poszukiwaniem innego statku, lecz nie znalazłszy go w miejscu, popłynął do Gomery. I tam wszelako starania jego były daremne; mimo swéj woli przeto odkrywca powrócił do Teneryffy, i zabrawszy naprawiony okręt la Pinta, udał się znów ku Gomerze, zkąd ruszyć miano w ostateczną już drogę.
Tymczasem między majtkami objawiać się zaczęły znaki skrytego niezadowolenia. W przeprawie z Teneryffy do Gomery Kolumb z Luis’em i kilką oficerami znajdował się na pokładzie w tylnéj części okrętu, gdy rozmowa kilkunastu ludzi, zgromadzonych około wielkiego masztu, zwróciła jego uwagę. Noc była ciemna i dosyć spokojna; głos przeto rozmawiających, jakkolwiek stłumiony, rozchodził się daléj, niż sobie tego życzyli.
— Mówię ci, Pepe, rzekł jeden z najgorętszych rozprawiaczów, że przyszłość nasza ciemniejszą jest od téj nocy. Czy słyszał kto kiedy o lądzie poza wyspami azorskiemi? Czyż nie