Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale ja to też wiem, bo mi życie ocalił! zawołał Cieszym.
— Hm! mruknął Oxtul, jednakże sam stolnik uzna, iż było obowiązkiem moim przestrzedz...
— Bardzom wdzięczen, odparł Kobyliński; ale zkąd pan o mnie wiedziałeś, dla czegoś się dowiadywał, interesował?... Juściż tak czuwać nad wszystkim światem nie możesz, musiałeś więc mieć powód jakiś?...
Oxtul słuchał a rozmyślał co odpowiedzieć, i głową kiwał odegrywając nią preludyum; potém założył ręce na piersiach, stanął w postaci męża, którego czystym zamiarom nie chce świat oddać sprawiedliwości, i rzekł z rzewnością wielką:
— Nie sądź, szanowny stolniku, ażeby mnie lub to zapytanie, albo nawet nieufność twa obrazić miała. Doświadczyłem dosyć ludybryów losu, a jako prawy człek miotany byłem rozmaicie, właśnie przeto iżem zawsze ku szlachetnym zmierzał celom. Spotykały mnie gęsto wstręty, niedowiarstwa i najlepszych mych chęci odpychanie niewdzięczne. Więc cóż za dziw, iż i pan stolnik widzisz w mym kroku coś niezrozumiałego, podejrzanego może, gdy go tylko sumienie dyktuje... Tłómaczę się: ów Czokołd używał mnie... nie skalałem się i nie skalam nigdy czynem niegodnym szlachcica — alem w stosunkach z nim nieraz się spotkał z wymaganiami... rozumie pan. Przestrzedz było obowiązkiem.
Cieszym zakłopotany słuchał i patrzał na