Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

był przynieść wina, ale go przybysz niecierpliwił.
— Słyszałem, począł z cicha popłókawszy nieco usta wodą Oxtul, i w duszy gniewny, iż się na niéj skończyło: słyszałem, iż szanowny stolnik jest tu razem z niejakim Czokołdem... Tak?
— A tak jest!
— Wolno spytać jak dawne stosunki z nim wiążą pana stolnika?
Cieszym był łagodny, ale na dnie duszy miał trochę dumy szlacheckiéj, a już go niecierpliwił przybłęda.
— Mój mości dobrodzieju, ozwał się, a jakiémże prawem mnie indagujecie?
Oxtul poczuł, że źle poszedł; poznawszy z głosu trochę niecierpliwości, pokorą ją chciał ułagodzić.
— Prawem życzliwości i poważania dla czcigodnego ich domu, zawołał. Ja tego pana Czokołda znam... dosyć dawno. Trzeba, panu stolnikowi wiedzieć, iż... no! chodzą po ludziach wypadki. Zubożawszy, człek braci szlachcie chciał być użytecznym za kawałek chleba; więc służyło się różnym i różnie, aby uczciwie... Imćpan Czokołd, a licho go wie, czy on się istotnie tak nazywa! używał mnie do spraw swoich prywatnych... Kilka razy na różnych panów szlachciców czyniliśmy zasadzki... rąbało się... raz pewną osobę mieliśmy porwać, ale rapt się nie udał. Z tego tedy wiem, iż jest ów Czokołd człek niebezpieczny, śmiały, gorący... i...