Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, rzekł Kobyliński, ale zdaje mi się, że nie mam honoru...
— Ja też, osobiście nie miałem tego szczęścia być czcigodnemu stolnikowi znany ani prezentowany, ale woniejące ziółko z dala słychać! Och! och! Wie kraj cały o zacności domu senatorskiego Cieszymów Kobylińskich, i raduje się, iż we wnętrznościach swych ten skarb posiada.
Cieszym się kłaniał skłopotany, a widząc z zakroju, że tak prędko się nie pozbędzie natręta, pióro założył za ucho.
— Jestem zmuszony prosić stolnika na ustęp i słóweczko, rzekł szczupakowaty przybysz. Ale najprzód, quod juctum, przedstawiam się: Matyasz Auxtul, alias Oxtul z pod Suraża... szlachcic czystéj wody, dziś wszakże momentalnie w procesie i bez majątku. Ale nie o to idzie... Mogę mówić?
— Proszę! westchnął Cieszym.
— Sprowadza mnie tu okoliczność natury delikatnéj, rzekłbym poufnéj... Mogę mówić?
— Ale proszę...
— Rzecz draźliwa... Tu Oxtul odchrząknął, na stoliku stała flaszka z wodą, sięgnął po nią, w nadziei iż mu gospodarz u siebie w domu przecie tego napoju niezdrowego użyć nie dozwoli i innym go płynem zastąpi...
— Za pozwoleniem...
Cieszym niedomyślny zawołał na Hryszkę, aby przyniósł świeżéj wody, a Oxtul uczynił z cicha uwagę, iż w Krakowie woda powszechnie jest bardzo zła... W innym razie Cieszym kazałby