siał wielkiéj zmianie, jaka w nim zaszła od chwili właśnie, w któréj zemstę swoją zaspokoił targnięciem się na największy skarb nieprzyjaciela.
W dzikim tym człowieku, którym namiętności długo miotały, na jedną chwilę politowaniem dla niewinnego dziecka obudzone uczucie, jak kropla ambrozyi wonią odświeżyło, odrodziło duszę schorzałą. Pierwszą myślą jedyną było, gdy porwał jedynaka ojcu, surowo się obejść z potomkiem krwi i rodu nienawistnego. Dzieciak go łzami i zaufaniem rozbroił. Gdy się raz otwarło to źródło miłosierdzia przez długie lata zaparte, odżył niém ku lepszemu człowiek.
— Cóż dziecię mi winno? mówił w duchu. Dla czego ono miałoby za grzechy dziada pokutować? Dosyć téj zemsty, iż je odebrałem ojcu, żem mu szczęście zatruł i spokój jego zburzył...
W drodze już przywiązał się do Pawełka biedny człowiek, który nie miał dotąd kochać nikogo, i powiedział sobie, że go musi jak własne dziecię wychować. Przywiązanie to rosło, zwiększało się, objęło go całego, stało się potrzebą i celem życia. Czokołd dziwak, fantastyk ponury, mizantrop, przez miłość dla chłopaka zmienił się w innego człowieka. Zmiany charakteru w ludziach, rzadkie w życiu powszedniém, bywają
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/315
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.